Rosja to nie tylko język, kultura, historia, ludzie, ale też rzeczy, produkty, z którymi się kojarzy. Jestem kobietą, więc interesuje mnie poniekąd pielęgnacja, ładne pudełeczka i wszystkie te rytuały upiększające (ale bez przesady). W ostatnich czasach dla mnie najlepszy upominek z podróży to właśnie lokalny kosmetyk (i jedzenie oczywiście). Tak się złożyło, że rosyjskie kosmetyki są teraz dość popularne w Polsce. Możemy je kupić prawie w każdej zielarni, sklepach typu «Siberika», w sklepach internetowych czy nawet w Rossmannie. Dodatkowo mają ładne opakowania, więc świetnie nadają się na prezent dla mamy, koleżanki, dziewczyny czy żony. Dzisiaj chcę polecić Wam kilka moich ulubieńców (są na zdjęciu), które bez problemu kupicie w Polsce.
Zanim zacznę chciałabym zwrócić uwagę, że rosyjskie kosmetyki reklamowane jako naturalne/ organiczne/ ekologiczne wcale nie muszą takimi być. Np., woda to naturalny składnik, który zawiera każdy kosmetyk, ale nie każdy kosmetyk z wodą jest naturalny. W Internecie na ten temat jest mnóstwo informacji, są podane certyfikaty, których trzeba szukać na kosmetyku, więc polecam zbadać ten temat przed zakupem.
A więc od początku.
1. Jałowcowy krem regenerujący do stóp (Babcia Agafia) — jest to krem przeciw pęknięciom. Pachnie… hm… Pachnie banią! Muszę powiedzieć, że kosmetyki Babci Agafii naprawdę mają cudowne opakowania:) Niestety, ale szampony Babci Agafii u mnie się nie sprawdziły.
2. Glinka niebieska — jest to mój must have od lat! Nieważne, jaki kolor będzie miała glinka (chociaż mówią, że są różnice, dla mnie wszystkie są dobre), każda jest rewelacyjna! Wystarczy dodać trochę letniej wody, wymieszać (do konsystencji śmietany) i voilà! Zamiast wody można użyć np. dowolnego hydrolatu (ja mam wodę różaną), można dodać również miód, sok z cytryny itd. Pamiętajcie jednak, że maseczka nie może wyschnąć na naszej cerze — zrobimy jej wtedy krzywdę, a nie przyjemne SPA.
Dalej idzie trójka moich ulubieńców firmy Ecolab. Mają naprawdę dobry skład i są ekologiczne (posiadają też odpowiednie certyfikaty).
3. Pianka do mycia twarzy głęboko oczyszczająca (Ecolab) — w pewnym momencie znudziła mi się pianka z Natury Siberici i przez przypadek odkryłam tę i się zakochałam w niej! Po prostu polecam (wersja nawilżająca też jest świetna). Kosztuje jakieś 16 zł, starcza na długo, myje delikatnie a dobrze.
4. Dezodorant naturalny (Ecolab) — na bazie ałunu glinowo-potasowego. Ja mam wersje z herbatą zieloną, korą dębu i olejem z drzewa herbacianego. Małe co nieco, kosztuje ok. 18 zł, starcza na pół roku — działa.
5. Szampon dla wrażliwej skóry głowy do codziennego stosowania (Ecolab) — szczerze? Mam tu pewne wątpliwości. Ogólnie żaden szampon naturalny/eco-szmeko niestety nie zachwycił mnie (i moich włosów). Ale ze wszystkich szamponów, które próbowałam, ten wypadł najlepiej. Przynajmniej włosy nie wyglądały jak puszyste siano:)
6. Delikatny peeling z AHA-kwasami do twarzy (Natura Siberica) — delikatne złuszczanie, «błyskawiczna odnowa» — jak piszą na opakowaniu. W domu nie bawię się w skomplikowane zabiegi kosmetyczne (tym bardziej z kwasami), ale ten akurat jest takim domowym i bezpiecznym kosmetykiem — nawet moja wredna cera polubiła go.
To teraz Wasza kolei, dziewczyny, co polecacie? Jakich rosyjskich kosmetyków używaliście i jakie macie wrażenia?
Ja mam kilka maseczek do twarzy Agafii i najbardziej sobie chwalę tonizującą.Dosłownie czuję jak moja cera ją pije. Mam też maseczkę do włosów drożdżową, ale niespecjalnie działa na moje włosy podobnie jak szampony Agafii.
Szampony Agafii są specyficzne, moim zdaniem wysuszają włosy i robi się takie suche siano:) A z maseczek Agafii najbardziej mi «zasmakowała» ta dziegciowa — czyści na amen!